W dwu osobach przełyk
– zatkany, choć pusty z pozoru tak, jak pusta jest cegła.
I ja przełykam, i ono przełyka, dusi nas język
niczym w krtani krew zakrzepła.
Niepewne swoich słów, co nic wspólnego z mową nie mają
– wargi zamykają się, otwierają, ślina ani rusz.
Wsłuchujemy się po chwili, wśród szeptów one kłamią
– to jedna z węża wróżb.
Kto tam jest, utkwiony nikczemnie?
– wąż tysiąca pragnień milczy.
Kto tam jest, w nas wpatrzony?
– wąż, zdaje się, kwiczy.
Wpełzł i szczeźnie teraz, utknięty w klatce z naszych żeber
– krzykiem raz niezrozumiany, zdziera płaty świata na rozdrożu.
Jestem wężem już, czy człowiekiem ponadto?
~NIEMST